środa, 20 czerwca 2018

seven years old

         Zachodzące słońce wyglądało dzisiaj wyjątkowo pięknie, rzucając ognistopomarańczowe refleksy na niebo w kolorze waty cukrowej. W połączeniu ze znajomym widokiem osiedlowych domków i boisk sportowych, krajobraz ten wydawał się pani Atsushi niezmiernie uroczy.
         Wieczorną porą słyszała jedynie stukot obcasów własnych szpilek i nieliczne krzyki bawiących się dzieci. Wracała właśnie z małych zakupów i kierowała się na plac zabaw, żeby zabrać stamtąd swojego kilkuletniego synka. Była pewna, że nie będzie chciał wracać do domu - pogoda była piękna, a towarzystwo liczne.
         Jakież było jej zdziwienie i przerażenie, gdy ujrzała Midoriego płaczącego przy piaskownicy.
         Siedział na drewnianym ogrodzeniu i płakał, a przy nim przycupnęła ciemnowłosa dziewczynka w niebieskiej sukience.
Pani Atsushi zaraz podbiegła do synka i ukucnęła przy nim, zostawiając siatki na ziemi. Dziewczynka spojrzała na nią wielkimi, brązowymi oczami. Czaił się w nich smutek.
         ― Co się stało, Midori? ― pani Atsushi spróbowała otrzeć łzy kilkulatka i dopiero wtedy zyskała jego uwagę. Widząc mamę, chłopiec rozpłakał się jeszcze bardziej i uwiesił się na jej szyi.
         ― Chłopaki nie chcieli się z nim bawić i wrzucili go do piachu - odezwała się nagle dziewczynka. ― Sypali mu w oczy.
         ― Dlaczego mieliby nie chcieć się z nim bawić? ― spytała pani Atsushi, głaszcząc swojego synka po plecach.
         ― Bo mówią, że jest baba ― burknęła ciemnowłosa. ― Że oni się nie będą bawić z dziewczynkami w chłopięce zabawy.
         ― To bardzo nieładnie ― zmartwiła się mama Midoriego. Dziewczynka wstała.
         ― Ja ich bardzo nie lubię, proszę pani ― oznajmiła głośno. ― Wznoszą się nad innych, bo mają bogatych rodziców i nigdy się nie dzielą. Tak naprawdę są strasznymi maminsynkami.
         Przez chwilę stała wyprostowana, ale zaraz odwróciła wzrok, nieco zawstydzona swoim wyznaniem. Wywołało to uśmiech na twarzy kobiety.
         ― Dziękuję ci za bronienie Midoriego ― wyciągnęła wolną rękę i pogłaskała dziewczynkę po głowie. ― Ale już późno. Nie musisz wracać do domu?
         ― W sumie tak - wymamrotała ciemnowłosa. ― Po prostu chciałam z nim jeszcze trochę zostać...
         ― Teraz ja się nim zajmę ― pani Atsushi uśmiechnęła się ciepło i puściła oko do dziewczynki. ― Dziękuję ci raz jeszcze, Chiaki. A teraz już idź, pani Mizuhara pewnie się martwi.
         Chiaki kiwnęła głową i pobiegła do pobliskiego domu. Midori zerknął znad ramienia mamy na oddalającą się niebieską sukienkę, po czym znów zaszlochał.
         Matka poklepała go po plecach i odsunęła się tak, żeby spojrzeć mu w oczy.
         ― Posłuchaj, Midori ― przemówiła łagodnie. ― Jesteś tym, kim jesteś i powinieneś być z tego dumny ― otarła łzy z jego policzków. ― A jeśli ktoś się z tego śmieje, to po prostu go zignoruj. Taki ktoś nie zasługuje nawet na twoją uwagę. Jeśli dziewczyny i ich zabawy wydają ci się fajniejsze, to baw się z nimi! Nikt ci nie każe lubić samochody tylko dlatego, że jesteś chłopcem.
         Midori siąknął nosem.
         ― Po tym jak wrzucili mnie do piaskownicy... Chiaki podała mi rękę... I spytała czy nic mi nie jest... ― chłopiec patrzył w ziemię, zarumieniony.
         ― No widzisz? ― uśmiechnęła się pani Atsushi. ― To bardzo miłe z jej strony. Dbaj o jej przyjaźń, bo taka fajna dziewczynka zdarza się raz w życiu.
         Siedmioletni Midori kiwnął głową.

one shot z 7 maja 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz