czwartek, 21 czerwca 2018

Rozdział 2

Podrywacz│2473 słowa│głównie czaty


    28 marca, południe

          Trzymając komórkę w dłoni, zakręciłem się za nożem. W maleńkiej kuchni wrzało – tu gotował się makaron, tam woda na herbatę, a na tacce leżały pokrojone już warzywa. W końcu znalazłem nóż, który wcześniej odłożyłem obok zlewu. Wtedy odezwał się telefon.

Chigusa: Naki, co robisz?

          Szybko odpisałem, po czym wróciłem do krojenia imbiru. 

Naki: będę jadł śniadanie
Chigusa: Dopiero teraz?
Naki: dopiero co wstałem z łóżka
Naki: znowu odsypiałem
Kazuchi: Nie przemęczaj się tak~~

          Pozwólcie, że przedstawię: Kazuchi był jednym z naszych tłumaczy. Mimo że „opiekował się" dużo większą ilością angielskich i amerykańskich seriali niż ja, jakimś cudem zawsze znajdował czas na osiem godzin snu.

Chigusa: Przynajmniej jego rubryki działają jak trzeba!

          „Milusia i opiekuńcza jak zawsze”, pomyślałem.

Kazuchi: Ale każdy potrzebuje odpoczynku...
Chigusa: Ej, dwa seriale i newsy to nie aż tak dużo. Ten koleś ma po prostu zbyt urozmaicone życie towarzyskie.
Chigusa: W przeciwieństwie do ciebie...
Kazuchi: T_T
Kazuchi: TAK JESTEM FOREVER ALONE
Kazuchi: Masz z tym jakiś problem?
Tori: Mam nadzieję, że przynajmniej jest to zdrowe śniadanie, Nakira.

          Uśmiechnąłem się pod nosem. Tori również był tłumaczem. Rosyjskich i chińskich seriali. Podobno biegle posługiwał się tymi dwoma językami i uczył się również koreańskiego. Podziwiałem go za samozaparcie. 

Naki: jak najbardziej
Naki: miso, zielona herbata i soba z warzywami
Chigusa: awww
Chigusa: Chciałabym coś takiego zamiast tego mojego odgrzewanego udonu...
Tori: Kazu, a ty co jadłeś?
Kazuchi: ...
Kazuchi: Ja się nie wypowiadam
Tori: -_- Pewnie znowu jakieś miso z torebki...
Kazuchi: Ej, to moja sprawa, jak się odżywiam, ok?
Tori: I dlatego jesteś chudy jak szczapa
Kazuchi: Tylko nie szczapa!!
Tori: Ja ci tu zaraz wyślę, jak powinien wyglądać szanujący się mężczyzna
Kazuchi: Nie rób tego!!
Chigusa: Naki, założę się o milion yenów, że masz na sobie fartuszek, ale jesteś bez koszulki <3
Naki: Hehe, zgadłaś :*
Chigusa: *q*
Tori:

Kazuchi: wtf co to jest za tryb

Kazuchi: wtf co to jest za tryb
Chigusa: omg rawr
Chigusa: sexy af
Naki: mój Boże, Chi przechodzi na angielski
Naki: uciekać
Tori: Naki, cyknij proszę swoje zdjęcie.
Naki: teraz?
Tori: Teraz, w tej chwili.
Naki: no ok.
Naki:

Chigusa: omg omg omfg

Chigusa: omg omg omfg
Chigusa: Serio, przestańcie
Chigusa: Moje małe serduszko zaraz eksploduje
Kazuchi: TT__TT

Kazuchi opuścił/a Najgorsi admini

Tori: Tchórz. Jedz normalnie!
Naki: haha

         I tak mniej więcej codziennie wyglądał nasz czat. Najbardziej aktywni byli właśnie Kazuchi, Tori i Chigusa, czasem wpadał też Hacker. Z innymi rzadko miałem okazję porozmawiać. A grono adminów było całkiem spore.

Chigusa: Czyli dzisiaj nie ma randki, Naki?
Naki: mhm
Naki: tylko o piętnastej spotykam się z kolegą
Naki: wymienimy się książkami
Chigusa: Mówiłam? Zbyt urozmaicone życie towarzyskie.
Tori: haha

          Powoli przeżuwałem makaron i czekałem, aż ktoś coś napisze. Należałem do tego typu ludzi, którzy rzadko odzywają się jako pierwsi. 

Tori: chyba skończyły się tematy
Naki: no
Tori: To ja pójdę poćwiczyć koreańskie słówka. Pa

Tori opuścił/a Najgorsi admini

Chigusa: Hm
Naki: ?
Chigusa: Nie wchodzisz już na naszą grę.
Naki: chodzi ci o tą, gdzie się poznaliśmy?
Chigusa: mhm
Chigusa: Dobijają się do mnie nowi chłopcy, bo ty jesteś nieaktywny. Mają 9 level -_-
Naki: lamusy
Chigusa: Masakra.
Chigusa: Tylko Kazu z 20stym lvlem jest mnie wart :/
Naki: Tylko ja jestem ciebie wart.
Chigusa: <3
Chigusa: Odrobiłeś pracę domową?
Naki: już na początku przerwy wiosennej
Naki: w ten sposób mam to z głowy
Chigusa: heh
Chigusa: Ja zwykle lenie się ze dwa, trzy dni zanim się za to zabiorę
Naki: spoko
Naki: znowu to samo, wiesz?
Chigusa: Co takiego?
Naki: ...
Chigusa: Nie spiesz się.

Chigusa włączył/a funkcję Private

Naki: uwielbiam twoją wyrozumiałość

          Nasz czat miał wgraną specyficzną właściwość zwaną „Private" – jeśli ktoś nie był zalogowany podczas włączenia tego trybu, nie mógł zobaczyć napisanych w tym czasie wiadomości. Byłem wdzięczny Hackerowi za tą funkcję. Mogłem zwierzać się Chigusie i tylko Chigusie, bez strachu o to reakcję kogoś, kto postanowi poczytać sobie wiadomości u góry.
          Chigusa była bardzo wyrozumiała i niemal zawsze potrafiła mi coś doradzić. Od kiedy zostaliśmy wirtualną parą w pewnej grze online, poznawałem ją krok po kroku. A ona poznawała mnie. Na start ustaliliśmy, że będziemy szczerzy. Żadnych przekrętów. Jeśli chcesz coś utrzymać w sekrecie, nie pisz o tym. Jeśli nie chcesz odpowiadać na pytanie - napisz, że nie chcesz. Nie minęło wiele czasu, a już z samych wiadomości potrafiliśmy odczytać swoje nastroje.
          Mieliśmy zupełnie inne zainteresowania i poglądy. Chigusa posiadała wszystkie wady i zalety, których ja nie miałem. Byliśmy przeciwieństwami, które jednak doskonale się uzupełniały. Zażartowałem kiedyś, że jesteśmy jak ying i yang, na co ona odpowiedziała: „Dokładnie. Ja jestem tym czarnym, a ty białym." Nigdy nie dowiedziałem się tak naprawdę, czy to było coś poważnego, czy tylko ironiczna odpowiedź.

Naki: spałem z Anri
Naki: seks był przyjemny
Naki: podniecało mnie, że woła moje imię i w ogóle
Naki: a potem położyliśmy się obok siebie
Naki: poczułem, jak się uśmiecha
Naki: i zachciało mi się rzygać.
Naki: to było takie silne deja vu
Naki: poczułem się okropnie, znudzony i beznadziejny
Naki: chciałem stamtąd uciec ale nie mogłem
Naki: boże co ja wyprawiam
Naki: myślę tak każdej nocy
Naki: ale nie potrafię już przeżyć bez tych uniesień
Naki: tej satysfakcji, kiedy uda mi się zdobyć dziewczynę i zaciągnąć ją do łóżka
Naki: to straszne ale ja to kocham
Naki: naprawdę nie wiem jak długo będę to ciągnął
Chigusa: Dobrze, że przynajmniej masz świadomość tego co robisz.
Chigusa: Wiem że nie mam prawa tego mówić
Chigusa: i że raczej tego nie posłuchasz. Znam cię.
Chigusa: Ale czy naprawdę twoje własne dobro, ego czy spełnienie jest ważniejsze od dobra tych dziewczyn?
Chigusa: To co im robisz nigdy nie było, nie jest i nie będzie dobre.
Chigusa: Błagam cię po raz kolejny, zastanów się nad tym.
 
          Skrzywiłem się i zablokowałem telefon, tym samym wychodząc z czatu. Wiedziałem o tym. Wiedziałem o tym!
          No to dlaczego, do jasnej cholery, nie zastosujesz się do rad tej dziewczyny?! – wrzeszczał mój wewnętrzny głos. To co robisz jest beznadziejne i ty sam jesteś beznadziejny do kwadratu!
          ― Zamknij się! –―ryknąłem i walnąłem pięścią w stół. Naczynia na tacce zabrzęczały niespokojnie. Wplotłem palce we włosy i odgarnąłem je do tyłu, głośno wzdychając. Przyszło mi do głowy, żeby zadzwonić do Anri, ale przypomniałem sobie, dlaczego dziś nie mogę się z nią spotkać. O tej godzinie powinna pomagać rodzicom w przygotowywaniu obiadu. Ponownie złapałem się na tym, że najskuteczniejszą dla mnie formą relaksu było spotkanie z dziewczyną i seks. Rzuciłem w myślach wiązanką soczystych przekleństw. To wszystko było takie irytujące...
          Odwiązałem fartuch i zostawiwszy go na ziemi, w samych bokserkach skierowałem się do głównego pokoju, żeby w końcu się ubrać. Telefon został na brudnym stole.

Naki opuścił/a Najgorsi admini

Chigusa: No żesz kur** mać!!
Chigusa: Zawsze tak jest!!
Chigusa: Zawsze uciekasz, Nakira!

Chigusa opuścił/a Najgorsi admini

Najgorsi admini jest pusty


+++

    parę godzin później

          Jak na tak słoneczny dzień, na chodnikach było nadzwyczaj pusto. Przechodząc między domami z książką pod pachą i rękami w kieszeniach, słuchałem, jak moje sportowe buty szurały podeszwami o beton. Usadowione gdzieś w głębi drzew ptaki ćwierkały i szeleściły, a lekki wiatr raz po raz unosił moje włosy. Podmuchy nie kłuły już zimnem w twarz. Z dnia na dzień robiło się coraz cieplej. Mimo wszystko zdecydowałem się dobrać do workowatych jeansów szarą bluzę z kapturem. Starałem się robić głębokie wdechy i nie myśleć o konwersacji z Chigusą. Jak zwykle odkładałem problem na bok. Była to jedna z tych wielu moich wad, których Chigusa nie posiadała.
          Rozgrzana przez promienie słońca drewniana ławka aż kusiła, żeby na chwilę się zatrzymać i na niej usiąść. Najwidoczniej o tym samym pomyślał chudy chłopak, o opadających na oczy zielonych włosach i bladej cerze. Powieki miał przymknięte, nogi skrzyżowane, a ręce rozciągnięte na całą długość oparcia ławki. Obok niego na słońcu wygrzewała się książka.
          Pragnę przedstawić Takashimę Ozakiego, mojego dobrego kolegę.
          Takashima w końcu usłyszał, że się zbliżam. Otworzył oczy i zwrócił twarz w moją stronę. Nie uśmiechnął się, ale jego twarz jakby złagodniała. Zresztą i tak nie uśmiechał się zbyt często.
          ― Hiya ― kiwnął na mnie ręką.
          ― Mógłbyś przestać z tymi dziwnymi pozdrowieniami? ― prychnąłem, ale z uśmiechem.
          ― Czemu? Są fajne.
          Dosiadłem się do niego. On również ubrał się lekko – oprócz koszulki jego ramiona okrywała jedynie cienka, granatowa kurtka. Nastąpiła wymiana książek.
          ― Ach, Murakami* ― westchnąłem. ― Nareszcie będę miał co czytać.
          ― Ach, King* ― naśladował mnie Takashima. ― Nareszcie coś będzie skutecznie spędzało mi sen z powiek. Bo kawa nie działa ― dodał. Zaśmiałem się.
          ― Nie widziałem cię od zakończenia roku. Byłeś gdzieś? ― spytałem.
          ― W sensie, na wyjeździe? ― kiwnąłem głową. ― No coś ty, starzy są zbyt skąpi. Poza tym nie chcieli mnie wypuścić z domu, dopóki nie odrobiłem pracy domowej.
          ― Zazdrość mi. Mieszkam sam ― odparłem. Takashima szturchnął mnie łokciem.
          ― Podobno masz jakąś nową siksę.
          ― A ty skąd to wiesz?
          ― Plotki szybko się rozchodzą ― spojrzałem na niego sceptycznie. – No dobra, Kamijou widział cię z pod domem handlowym z jakąś inną lalą niż zwykle.
          ― Tak, mam nową... dziewczynę ― poprawiłem z naciskiem. Takashima dobrze wiedział, jak bardzo działało mi na nerwy obrażanie kobiet. Mimo to zawsze wyskakiwał z jakimś niesmacznym określeniem.
          ― Ile byłeś z tamtą? ― spytał.
          ― Dwa miesiące.
          ― To chyba jakiś rekord.
          ― Tegoroczny rekord długości bycia w związku, tak.
          Takashima parsknął i poklepał mnie po ramieniu.
          ― Oby tak dalej, a zostaniesz wiecznym bawidamkiem.
          Chciałem coś odpowiedzieć, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Skupiłem wzrok na niewielkim drzewie po drugiej stronie ulicy. Wiatr lekko poruszał jego liśćmi. Czułem się nadzwyczaj rześko, wolny od wszelkich trosk. Może było to słońce, które po wielu dniach w końcu wychynęło zza szarych chmur. A może fakt, że słucha mnie już druga osoba tego dnia.
          ― Pod koniec kwietnia przeprowadza się tutaj headadminka mojej strony ― wypaliłem. Takashima, znany wśród forumowiczów jako „Wreno", drgnął i uniósł brwi.
          ― Opowiadaj.

+++

    późnym wieczorem
 
          Po długiej rozmowie i rozstaniu się z Takashimą postanowiłem spędzić ten wieczór przed ekranem laptopa. Wysłałem właśnie tłumaczenie najnowszego odcinka do jednego z naszych korektorów, gdy czat ponownie ożył.

Hacker dołączył/a do Najgorsi admini

Hacker: Widzę małe spięcie tam na górze.

          Zmarszczyłem brwi i szybko odpisałem.

Naki: jeśli znowu czytałeś, to cię znajdę i zabjije
Hacker: Czy wy z Chigusą robicie to specjalnie?
Hacker: Za każdym razem macie błąd w słowie „zabiję" itp.
Naki: ups. Chi, wydało się
Hacker: Haha.
Naki: Mama ci nie mówiła, że nie wolno życzyć komuś śmierci?
Naki: razem z Chi wybieramy mniejsze zło

Naki: to w końcu czytałeś czy nie

          Hacker, jako twórca tego czatu, miał możliwość czytania prywatnych wiadomości, blokowania treści, a nawet wyrzucania użytkowników. Podobno pomagał Chigusie przy zakładaniu i kodowaniu strony. Znał się na programowaniu, ale wbrew jego ksywce, nie umiał zhakować marnej strony internetowej, a co dopiero czyjegoś komputera. "To nie moja bajka", mawiał. Między innymi dlatego Chigusa uważała go za godnego zaufania. Ja jednak wolałem się upewnić.

Hacker: Nie, nie czytałem.
Naki: uff

          Ostatnia afera z czytaniem prywatnych konwersacji dotyczyła nie mnie, lecz Toriego i Kazuchiego. Zapadła mi jednak w pamięć. Od tamtej pory nigdy do końca nie ufałem Hackerowi. 

Naki: to dobrze.

Chigusa dołączył/a do Najgorsi admini

Chigusa: Nasza kłótnia nie jest czymś, o czym warto rozprawiać.
Hacker: Chi, nadal jesteś zła?
Naki: a to nie ja powinienem o to zapytać?
Chigusa: Nie, nie jestem.
Chigusa: Pamiętam tylko o Kazu, który chciał odejść ze strony, bo nie życzył sobie być obserwowany.
Naki: Hahahahahahacker
Hacker: Ech, przepraszałem już za to wiele razy.
Hacker: Chciałem tylko sprawdzić, czy umiem się tam włamać. No i natrafiłem na bardzo ciekawą konwersację... Nie mogłem się powstrzymać.

          W sumie tematu rozmowy między Torim a Kazuchim nigdy oficjalnie nie wyjawiono. Rozmowę tą widział tylko Hacker, a Chigusa znała od niego jedynie ogóły. W każdym razie temat był bardzo prywatny i podobno kiedy Kazuchi dowiedział się, że ktoś był tego świadkiem, po prostu się rozpłakał. Później nie udzielał się na czacie przez kilka tygodni.

Chigusa: Kazu nadal ma pretensje, że cię nie wywaliłam...
Chigusa: Po prostu nigdy więcej tak nie rób, ok?
Hacker: Ok.
Hacker: Ups, kolejne zlecenie. No nic, wracam do pracy.
Chigusa: Dostajesz zlecenia tak późno?
Hacker: No niestety, taka praca.
Naki: taka praca. nigdy nie mówisz jaka
Naki: i ty chcesz, żebyśmy ci zaufali
Hacker: Ałć. W każdym razie, do następnego czatu.

Hacker opuścił/a Najgorsi admini

Chigusa: ...
Naki: ...
Naki: przepraszam
Chigusa: Nie musisz. Pisząc o twoich błędach, nie mam szans cię zmienić. W ten sposób nie dociera się do ludzi.
Chigusa: Po prostu muszę do ciebie przyjechać i ustawić cię do pionu!
Naki: haha
Naki: Właśnie. kiedy dokładnie przyjeżdżasz?
Chigusa: Na pewno jakoś w sobotę
Chigusa: Dwudziestego piątego? Chyba tak.
Naki: odbiorę cię
Chigusa: Miło <3 Będę lecieć samolotem, także będziesz musiał pojechać na lotnisko.
Naki: nie mogę się doczekać
Chigusa: Ja też :*
Chigusa: Szczegóły będziemy ustalać na bieżąco.
Chigusa: Chciałabym być tam już teraz i nawet się z tobą pokłócić <3
Naki: Czytasz mi w myślach, Chi. <3
Chigusa: (。◕‿◕。)
Chigusa: Będę się kładła spać. Nie zostawaj za długo~
Naki: Jak radzi Kazu, osiem godzin. Dobranoc.
Chigusa: Branoc~~ ♥

Chigusa opuścił/a Najgorsi admini

          Uśmiechnąłem się i wyłączyłem czat. Uwielbiałem to, że potrafiła zaakceptować każdą moją decyzję. Co prawda z mniejszym lub większym entuzjazmem, ale zawsze.
          W tych dniach, kiedy jeszcze wszystko było w fazie nieśmiałych planów i przewidywań, nie myślałem wcale, jak przyjazd tej internetowej przyjaźni wpłynie na moją codzienność. Nie podejrzewałem nawet, że zdanie „muszę ustawić cię do pionu" ma jakieś głębsze znaczenie. Nie odliczałem dni. Nie przygotowywałem się zbytnio. Po prostu czekałem na to, co się wydarzy i rozmawiałem z nią tak, jakby nic się nie działo.
          Bo dla mnie naprawdę nie działo się nic. Naprawdę nie wiem, co skłoniło mnie do bagatelizowania tego wydarzenia, stawiania go na drugim planie, kiedy tak naprawdę niczego nie było na pierwszym.
          Wstyd mi za siebie. I to nie pierwszy raz.



(a/n) Ciekawostka pierwsza. Imiona i nazwiska większości postaci, w tym głównego bohatera, są totalnie wymyślone. Zapewne w całej Japonii nie znajdziecie mężczyzny imieniem Nakira, bo takie imię po prostu nie istnieje. Wymyśliłam je dwa lata temu, kiedy "Podrywacz" był jedynie pomysłem.
Dlaczego więc go nie zmieniłam? Otóż bardzo się do tego imionka przywiązałam. Po prostu nie pasowało mi nic innego. Musiał być Nakira.
Aaale imię Ozaki nie jest wymyślone, także progress.
Ciekawostka druga. Prawie wszystko, co wiem o japońskich potrawach czy klimacie w Hakodate, reaserchuję w necie. Nigdy nie byłam w Japonii, więc przepraszam, jeśli odwaliłam jakieś głupie błędy.
Ciekawostka trzecia. Rysunki wykonałam sama, na szybko, w pół godziny każdy. Musicie po prostu uwierzyć na słowo, że Nakira jest przystojny xd

*Haruki Murakami – jeden z niewielu znanych na całym globie współczesnych pisarzy japońskich. (Polecam Norwegian Wood! Moim zdaniem jego najlepsze dzieło.)
*Stephen King – amerykański pisarz horrorów i reżyser.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz