środa, 20 czerwca 2018

and i, i'm waiting for the afterlife

oh, how the other half live
with their perfect skin
         Rebeka mocno się wystraszyła, gdy drzwi do jej pokoju bez ostrzeżenia otworzono na oścież. Błyskawicznym ruchem zamknęła laptopa, aż trzasnęło i obróciła się na krześle. Stojąca w progu Basia wymownie uniosła jedną brew. Rebeka nie umiała ruszać brwiami. Umiała tylko pisać romanse, niekoniecznie pomiędzy osobami odmiennej płci.
         Siostra właśnie przerwała jej w opisywaniu sceny erotycznej, a konkretnie jej najgłębiej skrytych fantazji, światów, które najbardziej na świecie chciała poznać, emocji, których nigdy jeszcze nie przeżyła. Ale wierzyła, że przeżyje. Dlatego pisała z wypiekami na twarzy, bezwiednie przygryzając wargę, aż do tej chwili.
         ― Co chciałaś? ― spytała szybko Rebeka, kryjąc zawstydzenie za uśmiechem. Basia spojrzała na nią zmęczonym wzrokiem, jakby wydobycie z siebie choćby słowa kosztowało ją nadludzki wysiłek.
         ― Idziemy z Michałem do miasta ― westchnęła w końcu. ― Powiedz mamie, dobra? Nie chcę, żeby do mnie wydzwaniała.
         Michał czekał już pewnie na dole, ale Basia właśnie taka była - musiała koniecznie iść po schodach na górę i poinformować kogokolwiek o swoich planach. Rebeka prawie nigdy tego nie robiła. Można było odnieść wrażenie, że całe jej życie składało się ze spontanicznych decyzji.
         Rebeka pomyślała o tym, i o Michale czekającym w drzwiach, i o tym, że od dawna z nikim nie wyszła na miasto, bo przed egzaminami nikt nie miał czasu. Pomyślała, że jest naprawdę zazdrosna o Basię. O to, że miała chłopaka, z którym w każdej chwili mogła wyjść gdzie chciała, który ją rozumiał, wspierał i uwielbiał. Pomyślała też, że wcale nie interesowała się Michałem, ale tamtego wieczoru, gdy skończyły się piosenki Twenty One Pilots, naprawdę chciała, żeby chłopak zainteresował się nią. Ten jeden, jedyny raz chciała poczuć, że tak naprawdę może mieć każdego, że jest w każdym aspekcie lepsza od cichej, spokojnej, miłej i do bólu dobrej Basi.
         ― Jasne, spoko ― uśmiechnęła się krzywo. Basia kiwnęła głową i zamknęła za sobą drzwi. Jej siostra znowu mogła wrócić do pisania, ale nie otworzyła laptopa. Za wiele myśli krążyło po jej głowie i była za bardzo wściekła. Na Basię, na świat, a przede wszystkim na siebie.
         Na fakt, że nie była wystarczająco miła i dobra, by ktoś się w niej zakochał.

‡‡‡‡‡
         
         Miło spacerowało się z Michałem. Miło było patrzeć, jak jego jasne włosy skrzą się w słońcu, jak ruchami głowy nieustannie odgarniał sobie grzywkę z oczu i jak unosił bladą twarz do słońca, choć miał skłonność do poparzeń. Wśród tych wszystkich ludzi spacerujących przy rynku, Basia widziała tylko jego, a on patrzył na nią, jakby była jego słońcem.
         Nie powiedziała Rebece, że chciał aby poszła z nimi. Nie mogła, nie mogła, nie mogła.
         Nie mogła znowu pozwolić, by siostra odebrała jej wszystkie małe szczęścia, jakie z trudem zdobyła. Nie może być znowu tak, jak z Patrykiem w trzeciej gimnazjum, albo jak z Kasią, która przestała przychodzić do niej na przerwach.
         Wszyscy kończyli z Rebeka. Zakochując się w jej wyglądzie, uwielbiając jej poczucie humoru. Zawsze woleli ją. Nigdy nie wybierali Basi.
         Wpatrzyła się w profil Michała, który właśnie coś opowiadał i roześmiała się razem z nim, gdy nastąpiła puenta. Gdy ponownie posłał jej czułe spojrzenie, tak ciepłe, że miękły jego stalowe oczy, pomyślała, że pewnie go straci. I uśmiechnęła się do niego najpromienniej, jak umiała – ze świadomością, że nigdy nie będzie miała tego czegoś, co miała w sobie Rebeka.
and oh how i'll never be, never be
just like them

one shot z 7 lipca 2017
(a/n) Relacje między siostrami bywają trudne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz